Friday, August 13, 2010

Odliczanie 4, 3, 2, 1…


„No i w pizdu i wylądował…” Dzięki trudom i wysiłkom wielu ludzi, mogę teraz siedzieć w bagażniku Golfa ( Dzięki Wesoły!) na polu namiotowym EPST i pisać ten tekst. Każdemu kto w nawet najmniejszej części przyczynił się do tego -  WIELKIE DZIĘKI.
Droga na EPST minęła dość szybko i bez niespodzianek. Turbia powitała nas widokiem kilkudziesięciu szybowców i przyczep. Od razu zostaliśmy skierowani pod hangar gdzie złożyliśmy MG z pomocą miłych ludzi z ASTW. Po krótkim starciu z trymerem który odmówił posłuszeństwa i bolcem który utknął w końcówce skrzydła udaliśmy się do rejestracji. Podczas rekonesansu pola namiotowego, powitał nas agrolotniczy AN 2 w widowiskowych kosiakach tuż nad drzewami który podobno rozpylał środek przeciwko komarom.Na niewiele się to jednak zdało i liczba bąbli na naszych ciałach stale rośnie.
Chcąc odwiedzić MG-olfa zostawionego pod hangarem zobaczyliśmy że poleciał już do hangaru i aklimatyzuje się z niemiecką Cobra ( ma już 15xD). Rozbiliśmy namiot i poszliśmy na inauguracyjną odprawę zawodników. 
Najpierw parę słów o pogodzie przedstawionej przez pana Siwika via Skype, a potem sprawy organizacyjne o których mieli przyjemność posłuchać jedynie Ci w pierwszych rzędach. Wreszcie po odprawie doczekaliśmy się upragnionego obiadu i zaspokoiliśmy Małego Głoda.

To na razie tyle
Do miłego - Turbia kwadrat :)
Juliet Juliet i Tango Mike