Saturday, April 19, 2014

Dzień 1

Dziś rozpoczęły się zmagania 14 edycji Pribina Cup!  Z rana niebo wyglądało niezbyt zachęcająco. Później nie było lepiej. Odprawa o 10 na które zostały rozdane zadania trwała około godziny i zostały na niej objasnione wszystkie procedury strefy i pogoda. Starty rozpoczęto o 12:15 mimo niezbyt pozytywnie wyglądającego nieba.  Mimo wielu szybowców, nad lotniskiem nie tworzyły się roje krążących szybowców. Gdy przyszła kolej na mnie lotnisko znajdowało się całkowicie w cieniu.  Mimo prób nie udało się wykręcić i po kilku okrążeniach w zmniejszonym opadaniu musiałem wylądować. Po mnie lądowała jeszcze Judyta i Michał. Gdy Prezes z Markiem zgłosili 1800 m postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. W drugiej próbie zastał nas deszcz który  szybko sprowadził nas na ziemię. Marek z Prezesem zglaszali natomiast noszenia w deszczu w okolicach 2000m... gdy się grarowalismy lądowały kolejne szybowce w nasilajacym się do ponad 40km/h wietrze. Prezes płycej zaliczył strefę i udało mu się wrócić do lotniska natomiast Marek zwiedził Słowackie pola... wróciliśmy do domu i oczekujemy na jutrzejsze warunki.  Miejmy nadzieję że będzie lepiej gdyż kolejny dzień minął a ja jeszcze porządnie nie polatalem.

Dzień treningowo - techniczny

Dzień rozpoczął się bardzo wcześnie, bo już o 3:45 kiedy to do naszego lokum zajechala kolejna część kadry juniorów. O 8 kolejna pobudka i w drogę na lotnisko. Z powodu braku AC opuściłem sobie dziś latanie i na spokojnie przygotowałem większość potrzebnych do zawodów spraw. M.in proces rejestracji który trwal może 30 sekund. Kobiecie prowadzącej rejestrację nie przeszkadzało że nie mam przy sobie pieniędzy na hole i poprosiła żeby uregulować to w miarę szybko. Takie rzeczy tylko na Słowacji.  W międzyczasie odbywały się właściwie cały dzień hole. Turbinowy Cmelak robił niesamowite wrażenie. Jak wynikło potem z nagrania Jacka - hol pełnego Discusa na 600 trwal 1 min i 50 sek... i to wszystko taniej lub w tej samej cenie co w Polsce... w powietrzu chlopaki zglaszali noszenia nawet ponad 5m/s. Prezesowi i Markowi udało się oblecieć zadanie dnia. Wieczorem wspólny wypad do Hoferki na obiad.  A potem cześć kolejna przygotowań do walki na tle elektronicznym w naszym pięknym mieszkaniu.  Jutro prognozy są zróżnicowane.  Od lipy po petarde.  Także kładziemy się spać z mieszanymi nastrojami.